– Główny plan polega na skutecznym marketingu – aby dotrzeć do ludzi i zasiać w ich głowach pomysł na kotyfikację swojego domu – zdradziła nam Daria Tyszkiewicz-Ratyńska, właścicielka marki Catelie. Daria opowiedziała nam o swojej pasji i o meblach dla wymagających milusińskich.
W cyklu „Polska metka” pokazujemy historie sklepów internetowych, by zainspirować Was do działania. Zobaczcie, jak wyglądały historie marek: Duxi, Petit Lights, Le Szapo, Heykapak, Radostki, Coffee & Sons oraz DzikiLas.
Jak wyglądała praca nad pierwszym produktem marki Catelie?
Pomysł na pierwszy produkt pojawił się, gdy moja koleżanka urządzała mieszkanie i chciała stworzyć fajną przestrzeń dla swoich kotów. Nie chciała stawiać zwykłego drapaka, który zajmowałby dużo miejsca i zaburzałby estetykę świeżo wyremontowanego mieszkania. Z tego powodu zaczęła szukać sposobu na zaaranżowanie ścian.
Okazało się, że wybór kocich półek jest niewielki, a producenci zdecydowanie mocniej skupiają na funkcjonalności niż na ich wyglądzie. Wtedy zaczęłam zastanawiać się nad tym, aby stworzyć półki, które nie zrobią z mieszkania “domu sfiksowanej kociary” i które będą wzbudzać zainteresowanie nie tylko gości, ale też kotów. Zależało mi na tym, aby te półki w kocich oczach wyglądały, jak plac zabaw i aby koty chciały z tych półek korzystać.
Wtedy pojawił się pomysł na nasz pierwszy produkt – półokrągłą półkę z otworem, o minimalistycznym kształcie, która ma ukryte mocowania oraz lekki i naturalny wygląd. Skupiliśmy się również na tym, aby półka była bezpieczna oraz łatwa w utrzymaniu w czystości. Jako jedyni zaczęliśmy zabezpieczać górną warstwę półki naturalnym sizalem.

Trwały pierwsze testy prototypów półek i ich dopracowywanie, a w międzyczasie zaczęłam starać się o dofinansowanie z Urzędu Pracy na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W związku z pandemią wszystkie programy dofinansowania zostały zamrożone, dlatego wszystko, co mogliśmy zrobić, to czekać i codziennie sprawdzać stronę UP. Ten czas poświęciliśmy na pracę nad kolejnymi prototypami i ich testowaniem. Zajęliśmy się też przygotowaniem marki od strony marketingu.
Zrobiliśmy kilka sesji zdjęciowych, wymyśliliśmy nazwę marki, opracowaliśmy logotyp i od razu wykupiliśmy domenę. Aż w końcu pojawiła się informacja o dofinansowaniach. Bez problemu udało się przekonać komisję, że nasz produkt jest wyjątkowy i ma bardzo duży potencjał. Po otrzymaniu środków na zakup profesjonalnego sprzętu do obróbki drewna można było zająć się sklepem internetowym i stopniowo wprowadzać do niego nowe produkty.
Po jakim czasie został sprzedany klientowi?
Och, na zawsze zapamiętam ten moment! To był dzień pod hasłem “Boże, co ja zrobiłam, po co się wpakowałam w ten cały biznes? Minął cały miesiąc, a do tej pory nie miałam żadnego konkretnego zapytania!“. I dokładnie po tych myślach dostałam powiadomienie o swoim pierwszym zamówieniu! Stwierdziłam w tym momencie, że wszechświat mnie słyszy i chce mnie wesprzeć.
Co działo się dalej?
Teraz mamy niewielką stałą sprzedaż, która pozwala na pokrycie kosztów prowadzenia działalności oraz inwestycje w marketing.
Jaki był wówczas plan?
Jestem świadoma tego, że mebli (a tym bardziej półek, pod które trzeba wiercić dziury w ścianie) nie kupuje się spontanicznie. Dlatego główny plan polega na skutecznym marketingu – aby dotrzeć do ludzi i zasiać w ich głowach pomysł na kotyfikację swojego domu. A potem czekać, aż ten pomysł urodzi się i zaowocuje przemyślanym zakupem.
Kiedy ustaliłaś strategię rozwoju firmy, plan sprzedaży, budżet na pierwszy rok działalności?
To wszystko zostało przemyślane i opracowane na etapie składania dokumentów o dofinansowanie. Musiałam już wtedy wiedzieć jakie są szanse i zagrożenia na rynku.

Na podstawie jakich kryteriów wybrałaś platformę sklepową?
Od początku miałam wizję tego jak będzie on wyglądać. Miał być minimalistyczny i w jasnych kolorach, a całą uwagę mają skupiać na sobie zdjęcia produktów ze słodkimi kotkami. Chciałam, aby sklep zaczął funkcjonować jak najszybciej, dlatego skorzystaliśmy z gotowego szablonu na wordpress, który został dostosowany przez informatyka do mojego wyobrażenia.
Dlaczego postanowiłaś odrzucić inne platformy?
Od samego początku wiedzieliśmy o tym, że będziemy sprzedawać przede wszystkim za pośrednictwem własnego sklepu internetowego. Skupiam się na obecności w mediach społecznościowych, natomiast moim zdaniem sprzedaż wyłącznie za pośrednictwem sklepu na FB i Instagramie jest obarczona dużą niepewnością i mocno ogranicza możliwości reklamowe. Korzystamy z nich jako dodatkowego kanału dystrybucji, natomiast finalizacja zakupu odbywa się w moim sklepie.
Ile czasu zajęły formalności i postawienie pierwszej wersji sklepu internetowego?
Od momentu zlecenia do wdrożenia najważniejszych poprawek upłynęło około półtora miesiąca. Jestem osobą wyjątkowo pedantyczną, dlatego poprawkom nie ma końca, ciągle coś dodaję i udoskonalam.
Co wówczas było najtrudniejszym etapem związanym z produkcją, sprzedażą czy dystrybucją Pani produktu?
Największe trudności pojawiły tam, gdzie tego najmniej się spodziewałam – w odnalezieniu osób do współpracy przy testach półek. Zależało mi na tym, aby upewnić się, że rozmiary półek i ich mocowania są odpowiednie dla kotów każdej wagi i wymiarów. Dlatego koty do testowania musiały ważyć nie mniej niż 6 kg, a do tego testerzy musieli mieszkać w okolicach Warszawy, abym mogła mieć możliwość podglądu na to jak te półki się zachowują.
Niestety wśród swoich znajomych kotów “wagi ciężkiej” nie znalazłam, a moderatorzy grup na FB dla miłośników kotów odrzucali moje posty i nie odpisywali na wiadomości. Pomoc udało mi się znaleźć na fantastycznej grupie wspierającej kobiety w biznesie “Szczęśliwe w biznesie – biznes kobiecym okiem”.
Kiedy przyszedł moment, w którym poczułaś, że biznes idzie dobrze?
Jeszcze trochę za wcześnie na takie stwierdzenie. Jesteśmy cały czas na początku naszej przygody i czeka nas jeszcze dużo intensywnej pracy. Mam nadzieję, że za pół roku, gdy rozliczę się z UP z dofinansowania, nastąpi moment, kiedy sprzedaż będzie ciągle rosła i można będzie trochę odetchnąć z ulgą, że biznes idzie dobrze.
Co chciałaby Pani doradzić początkującym?
Nie bójcie się sięgać po pomoc! Wokół nas jest naprawdę dużo fajnych i właściwych osób, które mogą nas wesprzeć.
Pomimo, że pomysł i marka należą do mnie, to od początku mam dużo pomocy i wsparcia od dwóch fantastycznych mężczyzn – mojego męża i teścia. Dlatego cały czas mówiąc o firmie używam liczby mnogiej, bo bez ich wsparcia wszystko zatrzymałoby się na etapie pomysłu.