„Dynamika rynkowa jest ogromna, czas nie jest po naszej stronie – trzeba działać konkretnie już na etapie pomysłu. Jeśli mamy jakąś koncepcję na e-biznes – po prostu spróbujmy. Zainwestujmy, uwierzmy i nie bójmy się ryzykować”. O odważnych decyzjach, miłości do designu i rodzinnym biznesie opowiedział nam Dawid Klamka, założyciel sklepu ubierzswojesciany.pl.
W cyklu „Polska metka” pokazujemy historie sklepów internetowych, by zainspirować Was do działania. Zobaczcie, jak wyglądały historie marek: Petit Lights, Le Szapo, Heykapak, Radostki, Coffee & Sons oraz DzikiLas.
Skąd wziął się pomysł na sklep z dekoracjami ściennymi?
Moi rodzice prowadzili kiedyś firmę z tej branży. W kompletnie innej formie w kwestii modelu biznesu, w kompletnie innym wówczas środowisku. Przyszły czasy Internetu, przemian społecznych i przestało to funkcjonować. Działalność zamknęli. Po kilku latach przerwy, postanowiłem ją “reanimować” i małymi krokami rozpocząłem tworzenie oferty w Internecie. Jakoś od dzieciństwa ten temat wystroju, wnętrz i design’u jest mi bliski. Dzisiaj razem z rodzicami prowadzimy nasz sklep www.ubierzswojesciany.pl – oczywiście z pasją do tego tematu, dużym zaangażowaniem i chęcią rozwoju.
Jak wyglądała praca nad pierwszym produktem? Czy całościowo odpowiadacie za produkcję Waszych dekoracji, czy w asortymencie są również produkty importowane? Opowiedz proszę, jak to wygląda w waszym biznesie.
Pierwszymi produktami były obrazy na płótnie. Produkcja takich produktów nie należy do najbardziej zaawansowanych. Jeśli chodzi o design produktów – był to czas, gdzie we wnętrzach przodowały przede wszystkim “fotoprodukty”, czyli np. obraz ze zdjęcia z widokiem na góry. Sam przyznam, że nie było to nic specjalnie wyszukanego.
Było to związane z “boomem” na rynku, gdzie powstała możliwość wydrukowania każdego zdjęcia. Dało to szereg możliwości i teoretycznie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Z czasem do oferty wprowadziliśmy plakaty w ramach, naklejki i tapety. Te ostatnie są obecnie naszymi flagowymi produktami.
Produkty powstają w 100% w Polsce. Nie importujemy nic, poza ewentualnymi półproduktami i materiałami produkcyjnymi. Siedziba naszej firmy znajduje się w małej miejscowości Gołanice (woj.wielkopolskie, k. Leszna), gdzie odbywa się cała produkcja i obsługa zamówień.
Czy pamiętasz moment, w którym sprzedaż ruszyła? Jak długo czekaliście na pierwsze zakupu?
To była kwestia wręcz “godzin”. Pojedyncze zakupy pojawiły się szybko, kwestia dosłownie kilku dni od uruchomienia sklepu.
Jak widać – da się!
Oczywiście! Sklep był wtedy naprawdę dobrze przygotowany – wybraliśmy ładną skórkę i świetnie wyeksponowaliśmy produkty. To musiało zaowocować zakupami. Nie była to sprzedaż natomiast, która zapewniłaby nam byt. W momencie założenia sklepu, sprzedaż prowadziliśmy jeszcze na Allegro – to był wówczas nasz główny kanał sprzedaży.
Pojedyncze zakupy utwierdziły nas, że e-sklep to dobry kierunek i warto w niego zainwestować – co też uczyniliśmy. Po 1,5 roku sklep był już naszym głównym kanałem sprzedaży. Trzymając się naszej koncepcji i chęci sprzedaży tapet na wymiar – zrezygnowaliśmy z Allegro i prowadzimy sprzedaż wyłącznie przez nas e-sklep.
Na podstawie jakich kryteriów wybraliście platformę sklepową? Co sprawiło, że postawiliście na PrestaShop?
Nie ukrywam, że Prestashop to nie był nasz pierwszy wybór. Na pewno był to pierwszy wybór, który pozwolił na poważnie myśleć o e-sklepie. Były gorsze i lepsze momenty, jeśli chodzi o PrestaShop – ale ostatecznie wszystko działa i jesteśmy zadowoleni. Największe problemy sprawiała nam obsługa techniczna platformy, którą musieliśmy sobie sami zorganizować. Niełatwo niestety o dobrego, zaufanego programistę, który kompleksowo zna się np. zarówno na serwerach, jak i na samym silniku PrestaShop.
Wraz z rozwojem sklepu (ilości produktów i ilości odwiedzin) musieliśmy zwiększyć wydajność serwera, konieczna była migracja, której dokonaliśmy już prawdopodobnie z 5-6 razy od początku. W końcu znaleźliśmy dobry serwer z równie dobrym supportem. Wszystko natomiast jest na naszych barkach pod względem technicznym – i to jest minus PrestaShop.
Coś za coś – mamy za to duże (w zasadzie nieograniczone) możliwości rozbudowy sklepu, ale trzeba to samodzielnie organizować i mieć przynajmniej minimum obeznania w tym aspekcie. Wiedza na pewne tematy z zakresu technologii sklepu jest wartościowa i dobrze jest być świadomym pewnych kwestii w tej materii.
Dlaczego odrzuciliście inne platformy i rozwiązania?
Rok zajęło nam testowanie innych oprogramowań – przede wszystkim typu SaaS. Inne platformy (takie jak Shoper) nie oferowały wówczas możliwości takich jak choćby zakup “na wymiar” – z możliwością przeliczania ceny w oparciu o szerokość i wysokość. Nie wspominając o dostępie do kodu, dalszych modyfikacjach wyglądu czy perspektyw rozbudowania serwera.
W międzyczasie to ewoluowało i platformy SaaS również poszerzały swoje możliwości, a my byliśmy już zakorzenieni na Preście. Od początku zakładaliśmy ciągły rozwój i chcieliśmy mieć pewność, że będziemy mogli w przyszłości swobodnie rozbudowywać sklep. To zagwarantowała nam Prestashop. W przypadku innych oprogramowań było zbyt wiele niewiadomych i przeciwności.
Kiedy przyszedł moment, w którym poczuliście, że biznes idzie dobrze?
Przełomowy był moment, kiedy pożegnaliśmy się ze sprzedażą na Allegro i wszystkie siły skupiliśmy na sklepie. Zrozumieliśmy, że to (czyt. Allegro), na czym zbudowaliśmy swój biznes, było zaledwie skromnym przedsionkiem do budowania biznesu, który umożliwił nam własny e-sklep. Od tego momentu sklep zalicza nieustannie wzrosty.
Wspominasz o wzrostach – czy pandemia COVID-19 nie namieszała w waszej branży?
Jeśli chodzi o pandemię – to okres, który pozwolił rozwinąć Nam skrzydła. Wszyscy ruszyli do remontów, a to przełożyło się na wzrost zainteresowania naszym asortymentem. Rok 2020 był dla nas rekordowy.
Jak oceniasz konkurencję? Zdaje się, że sklepów z podobnym asortymentem jak wasz jest w sieci naprawdę sporo!
To prawda, rynek jest bardzo nasycony i pojawia się mnóstwo podobnych firm. I to takich, które naprawdę tworzą świetne produkty – na dodatek w konkurencyjnych cenach. Ciężko nadążyć za kształtem konkurencji – nieustannie pojawiają się na rynku nowi gracze. To sprawia, że cały czas musimy pamiętać o ciągłym doskonaleniu sklepu, obsługi i rozwoju oferty.
Co z perspektywy czasu uważasz za błąd? Co mogliście zrobić lepiej, inaczej?
Ze sfery B2B – doradzę na pewno, że warto sprawdzać swoich partnerów. Nim powierzymy komuś realizację projektu z zakresu modyfikacji programistycznych lub marketingu – sprawdźmy opinie i referencje. Takim osobom przekazuje się dane dostępowe do sklepu – muszą to być osoby w 100% zaufane. Niestety, po drodze trafialiśmy na osoby niekompetentne, po których trzeba było później wszystko poprawiać. W przypadku obsługi technicznej Prestashop – nie można sobie pozwolić na współpracę z takimi ludźmi.
Na koniec – kilka porad dla początkujących. Co zarekomendowałbyś osobom, rozważającym rozpoczęcie działalności w świecie e-commerce?
Kuć żelazo póki gorące. Przy takiej dynamice rynkowej, czas nie jest po naszej stronie – trzeba działać konkretnie już na etapie pomysłu. Jeśli mamy jakąś koncepcję na e-biznes – po prostu spróbujmy. Zainwestujmy, uwierzmy i nie bójmy się ryzykować. U nas decyzja o założeniu sklepu była wówczas sporym przedsięwzięciem i dużą inwestycją, patrząc na ówczesne możliwości finansowe. Mogę tylko powiedzieć, że konsekwencja w dążeniu do rozwoju tego sklepu była kluczowa.
Można było odpuścić w pewnych momentach – sklep nie pozwalał od razu zarobić. Pojedyncze zamówienia były dla nas prawdziwym motorem napędowym i to one utwierdzały nas, żeby brnąć w to dalej. Inwestycja w rozwój sklepu pod kątem marketingu na początku funkcjonowania była wtedy strzałem w dziesiątkę, bo pozwoliła rozwinąć skrzydła i dotrzeć do większej grupy odbiorców.
Czytelniku, jeśli chciałbyś opowiedzieć historię powstania Twojego sklepu – odezwij się na adam@mamsklep.pl.