Ross Ulbricht był przekonany, że idea seasteadingu (tłum. wyspy wolności gospodarczej) przyniesie światu zbawienie. Nie poprzestał jednak na szerzeniu tego konceptu, ale zakasał rękawy i stworzył sklep internetowy, w którym można kupować niedostępne w sprzedaży internetowej produkty. Szczególnie narkotyki. Poznajcie naszą recenzję książki pt. Król darknetu. Polowanie na genialnego cyberprzestępcę.
Król darknetu sam napisał kod sklepu Silk Road (dziś nazwalibyśmy go platformą sklepową), wymyślił układ strony, podział na kategorie, sposób dokonywania zakupu czy kontaktowania się ze sprzedawcą. Dzięki wykorzystaniu mechanizmów sieci TOR, Ulbricht zadbał o anonimowość sprzedawców i kupujących, którzy mogli dokonywać płatności za pomocą bitcoinów. Zapewniło to bezpieczeństwo obu, a właściwie trzem stronom transakcji. Do czasu.
Wizja sklepu (nie)idealnego
Podczas pracy nad stroną, Ross Ulbricht, zmagał się z wieloma technicznymi problemami, a dobijało go to, że nikogo nie mógł prosić o pomoc ze względu na niebezpieczeństwo ujawnienia nad czym pracuje. Bił się z myślami, bo z jednej strony starannie dbał o zachowanie w tajemnicy swojego projektu, a z drugiej niebawem świat miał poznać jego dzieło życia. Po blisko roku pracy, Silk Road ujrzał światło dzienne.
Partyzancki marketing sprawił, że sklep Rossa Ulbrichta spotkał się z zainteresowaniem. Wystarczyło napisać kilka postów na forach, by skupić uwagę pierwszych użytkowników. Sama informacja o nowym, wyzwolonym sklepie, nie przekonała jednak kupujących. Mimo że działał w bezpiecznej sieci TOR, w większości przypadków użytkownicy odwiedzali sklep, nie dokonując zakupu.
Dla pomysłodawcy i właściciela najtrudniejszym wówczas wyzwaniem było przekonanie sprzedawców, aby dowieść, że platforma działa – bez udziału policji i służb. Decyzja była szybka – to Ross został pierwszym sprzedawcą w swoim sklepie.
W ciągu dwóch pierwszych miesięcy od premiery sklepu, swoje produkty zaczęli dodawać inni sprzedawcy. Twórcy Silk Road sprawiło to ogromną satysfakcję, a jeszcze bardziej ucieszyło go to, że użytkownicy za pomocą bitcoinów bezpiecznie kupowali miękkie (a później i twarde) narkotyki. Sklep rozwijał się w zadziwiającym tempie. Przychody Ulbrichta rosły, a pracy przybywało. Mimo wielu obaw postanowił więc zatrudnić pierwszego pracownika, ale najpierw przekonał go do idei stojącej za sklepem.
Wyzwania właściciela sklepu
Choć idea ta jest trudna do zrozumienia, a szczególnie do naśladowania, autor reportażu przybliżył nam, z czym na co dzień zmaga się właściciel popularnego sklepu internetowego. Z jego perspektywy, początki wydają się proste, bo i cele krótkoterminowe są łatwe:
- sprzedać X produktów,
- zarobić w pierwszym miesiącu Y,
- zwiększyć rozpoznawalność sklepu.
Pytania, przed którymi stoją właściciele, także spędzały sen z powiek Rossowi. Co dalej? W jakim kierunku powinien rozwijać się sklep? Co zrobić, aby kupujący czuli się jeszcze bardziej bezpieczni i jeszcze chętniej dokonywali zakupów? Na te i na wiele innych pytań (niekoniecznie) dobre odpowiedzi znajdziecie właśnie w książce pt. Król darknetu. Polowanie na genialnego przestępcę.
Sposób myślenia sprzedawcy
Nick Bilton, autor m.in. Twitter. Prawdziwa historia o bogactwie, władzy, przyjaźni i zdradzie, zebrał ogromny zasób informacji na temat bohatera książki (miał m.in. dostęp do zapisu dwóch milionów słów wiadomości i czatów między Rossem Ulbrichtem, a współpracownikami Silk Road), dzięki czemu ma się wrażenie, że spędził z Królem darknetu każdy dzień od czasu premiery sklepu, ale i kilka lat wcześniej.
Oprócz historii Rossa Ulbrichta, multimilionera, który prowadził sklep przynoszący w szczytowym momencie pół miliona dolarów przychodu tygodniowo, Bilton pokazał sposób myślenia twórcy Silk Road, jego wizję świata, wewnętrzny bunt, ale i walkę pomiędzy dobrem a złem. Zapis jego poczynań to historia nadająca się na film o buntowniku, który zbyt dosłownie wziął do serca maksymę, że cel uświęca środki.
Gra wymknęła się spod kontroli Ulbrichta, którego przytłoczył sukces swojego sklepu. Igranie z międzynarodowym prawem dobijało go każdego dnia i sprawiło, że coraz częściej wątpił w to, czy długo pozostanie na wolności. I choć to historia przestępcy, który bez skrupułów walczył o reputację sprzedawców i kupujących, to ma się poczucie, że za sukcesem Silk Road stał ktoś niezrozumiany przez świat. Wątpliwości w tej kwestii rozwiewają ostatnie strony książki.
Dziękujemy Wydawnictwu Czarne za udostępnienie nam tej pozycji. Zachęcamy Was do zakupu tego świetnie napisanego reportażu.