Adam Łuczko od 2014 roku zajmuje się stacjonarną sprzedażą wykładzin i dywanów. Postanowił wejść do świata e-commerce poprzez Allegro, a gdy zauważył zainteresowanie, otworzył sklep internetowy, a dokładniej trzy. O tym, jak powstała dywanownia.pl, ewinyl.pl i etrawa.pl rozmawiamy z ich właścicielem – Adamem Łuczko.
Od czego zaczęła się historia sklepu dywanownia.pl?
Nasza firma do 2014 zajmowała się sprzedażą stacjonarną wykładzin i dywanów. Po 2014 postanowiliśmy rozbudować nasz biznes o rynek internetowy. Zaczęliśmy od sprzedaży na Allegro, po czym zaczęliśmy otwierać kolejne sklepy internetowe z artykułami na podłogę.
Obecnie nasza sieć składa się z trzech sklepów internetowych, gdzie poza dywanownia.pl, która oferuje najszerszy wybór wykładzin i dywanów od ręki z krótkim terminem realizacji, posiadamy także sklep z podłogami winylowymi pod domeną ewinyl.pl oraz z trawami sztucznymi etrawa.pl. Od około dwóch lat prowadzimy także bloga sygnowanego moim imieniem i nazwiskiem oraz kanał na youtube poświęcony zagadnieniom powiązanym z tematyką sklepów internetowych.
Dlaczego nie pozostał Pan przy sprzedaży na Allegro? Co spowodowało podjęcie decyzji o otwarciu własnych sklepów?
Całe swoje życie zawsze wszystko chciałem robić lepiej. Postanowiłem, że jak i tak już otworzyłem firmę i płacę wszelkiego rodzaju daniny, a czas i tak płynie, to trzeba go spożytkować na ulepszenie tego, co ówcześnie robiłem. Najprostszym krokiem w tym kierunku było otwarcie sklepów internetowych.
Z jakimi problemami spotkał się Pan na początku?
Największym problemem był brak wiedzy na temat tego, jak działa sprzedaż w internecie. Na początku uczyliśmy się za pomocą prób i błędów, a z biegiem czasu i nabywanym doświadczeniem oraz kontaktami z ludźmi, którzy obsługiwali sklepy internetowe z innych branż, doszliśmy do momentu, w którym znajdujemy się teraz. Oczywiście nie obyło się bez problemów: takimi były firmy, które zajmowały się “marketingiem” i oferowały usługi pozycjonowania, którego w rzeczywistości nie wykonywały. Ze względu na naszą ówczesną wiedzę, nie mogliśmy określić czy jesteśmy oszukiwani, w związku z czym proces ten trwał kilka miesięcy.
Pozycjonowanie to rzeczywiście problem, z którym spotyka się wiele początkujących sklepów internetowych. Co doradziłby Pan początkującym? Zgłębić wiedzę, a dopiero później szukać firm zajmujących się pozycjonowaniem?
Zdecydowanie tak, często może się okazać, że bardzo dużo możemy zrobić sami. Na początku prowadzenia firmy może się okazać to bardzo dobrym rozwiązaniem. Pamiętajmy, że większość “specjalistów” z sieci jest często “samoukami”. Bycie biznesmenem to w dużej mierze bycie człowiekiem multitask a nie jeżdżenie limuzyną od spotkania do spotkania.
Osobiście robimy SEO do tej pory samemu, choć uważam że jest to dużo mniej efektywne niż jeszcze kilka lat temu. Oczywiście cały proces zlecam pracownikom, a artykuły piszą albo studenci kierunków humanistycznych, albo zlecam firmom, które profesjonalnie piszą artykuły pod SEO.
Dla osoby z zewnątrz biznes związany ze sprzedażą wykładzin wiąże się z problemami logistycznymi. Rzeczywiście element dostawy, ze względu na rozmiar przesyłki, do klienta jest problematyczny?
Jest to chyba jedna z najtrudniejszych kwestii do rozwiązania. Sami nie mamy na to jeszcze dobrego rozwiązania – czasami jest tak, że jak ma się sporo zleceń i okazuje się, że nie są daleko od siebie to można to wszystko tanio połączyć np. transportując jednym autem rolki dla 3-4 klientów w jeden rejon Polski. Wtedy ten koszt się jednostkowo pomniejsza.
Ile czasu zajęły Panu przygotowania do premiery sklepu?
Pierwotna wersja sklepu nie powstawała zbyt długo – mam na myśli ok. dwa miesiące, uwzględniając projekt, jak i dodawanie produktów. Na przestrzeni czasu nasz sklep przechodził wiele modernizacji, które dawały klientom udogodnienia, takie jak kalkulator, który ułatwia im obliczanie potrzebnej ilości wykładziny czy dodawanie zdjęć produktów z profesjonalnego studia fotograficznego.
Co zazwyczaj było powodem wprowadzenia aktualizacji, usprawnienia dla klientów?
Sami chodzimy po sklepie, dokonujemy próbnych zakupów: sprawdzamy mailingi, szukamy problemów które może napotkać klient przy zakupie. Czasami też sami klienci dają do zrozumienia, że niektóre rzeczy im nie pasują w procesie zakupowym – oczywiście reagujemy i rozwiązujemy ich problemy.
Na podstawie jakich czynników wybrał Pan platformę do prowadzenia sklepu?
Platformę wybraliśmy na podstawie doświadczenia firmy, która tworzyła sklep, czyli OXshop.
Co działo się po premierze? Od czego zaczął Pan komunikację marki?
Po samej premierze sklepu nie działo się zbyt wiele. Prawdziwy “boom” pojawił się dopiero po wprowadzeniu działań marketingowych.
Proszę więcej opowiedzieć na temat tych pierwszych działań. Jak podszedł Pan do promocji marki Dywanownia.pl?
Wolałbym nie wspominać o dokładnych działaniach, które dokonaliśmy. Jest tego dość sporo – nie tylko Google Ads i Facebook ale także inne działania bardziej skomplikowane i wymagające czasowo.
Po jakim czasie od premiery dokonano pierwszego zakupu przez sklep internetowy?
Po około tygodniu od premiery sklepu.
Ile m2 wykładzin do dzisiaj kupili klienci dywanowni.pl?
Mogę powiedzieć, że na skalę kraju nie jest to jeszcze liczba, która by nas satysfakcjonowała. Myślę, że dla wielu ludzi zakup wykładziny przez internet to nadal “kosmos”. To że my to robimy, myślę że dobrze – to jest jeden mały kawałek całej tej układanki. Musimy pomyśleć o tym, co czuje klient siedzący po drugiej stronie monitora, czy kolor będzie mi pasował, czy struktura jest odpowiednia, czy może sprzedawca jest oszustem? To wszystko powoduje że nadal ludzie mają sporo obaw co do zakupu tego typu asortymentu.
W którym momencie stwierdził Pan, że Dywanownia.pl działa dobrze?
Nadal nie uważam, że działa dobrze. Nadal dążymy do polepszania kolekcji, samego sklepu itp. Działać będzie dobrze, jak nie będziemy się wyrabiać z zamówieniami i będziemy odmawiać klientom.
Co dziś jest sukcesem dla Dywanowni? W jaki sposób ustala Pan cele na najbliższe miesiące, lata?
Stanie się największy sklepem internetowym z wykładzinami i dywanami w Polsce z produktami ze średniej półki produktowej. Nie posiadamy w naszym sklepie produktów tanich ani drogich, tylko takich, które oferują bardzo dobrą jakość i niewygórowaną cenę. Rynek jest zapchany tanim “badziewiem”, które po roku jest do wyrzucenia. My mamy trochę inną filozofię – nie bez powodu nasi klienci wracają do nas po latach, bo pamiętają jakość i obsługę. Nawet dziś dostaliśmy maila od klienta sprzed 6 lat, że chciałby z nami rozpocząć kolejny projekt. Z kolei rynek dóbr luksusowych należy na razie do salonów stacjonarnych i myślę że jeszcze długo się to nie zmieni w naszej branży.
Kim są odbiorcy Dywanowni.pl? Kto jest grupą docelową?
Grupa docelowa jest dość szeroka. Obsługujemy zarówno klientów detalicznych, którzy potrzebują mały dywanik do salonu, jak i duże inwestycje jak hotele, do których tworzymy wzory pod indywidualne zamówienie.
Co przyspieszyłoby rozwój sklepu Dywanownia.pl?
Myślę, że nasze obecne działania są jedynymi słusznymi z tej materii. Dla nas czas jest sojusznikiem. Patrząc na to jak wygląda odsetek internetowej sprzedaży detalicznej na zachodzie Europy to Polska nadal raczkuje. Myślę, że jeśli nasza gospodarka będzie się rozwijać to sieć e-commerce będzie rosła równolegle do niej. Im więcej ludzi w sieci, tym większa ilość potencjalnych klientów, którzy mogą trafić zarówno do nas jak i innych sprzedawców. My się nie boimy konkurencji ponieważ nie licząc kilku firm w Polsce jesteśmy na to przygotowani, zarówno pod względem ilości asortymentu, doświadczenia i jakości obsługi klienta.