Pieniądze zawsze wiążą się z jakimiś problemami, może dlatego tak ciężko o nich się mówi. Na szczęście poznaliśmy Marcela Tyszkiewicza, programistę z zawodu, który postanowił uruchomić własny sklep subskrypcyjny z kawą dopasowaną do naszych potrzeb.
Czarna Siekiera wystartowała w styczniu 2021 roku i choć to niewiele, Marcel podzielił się z nami doświadczeniami związanymi z kosztami prowadzenia sklepu, opakowań czy współprac z dostawcami przesyłek.
Opowiedz o genezie Czarnej Siekiery. Skąd pomysł na nazwę? Skąd pomysł na model subskrypcji?
Nazwa była na początku dla mnie dość dużym problemem, jak chyba dla każdego. Pierwotnie skupiałem się na anglojęzycznych nazwach typu “X coffee”, a potem nawet znalazłem stronkę, która tłumaczy dane słowo na wiele języków jednocześnie (chciałem odejść od angielskiego i pożyczyć jakieś słowo z innego języka). Po jakimś czasie pomysł użycia nazwy obcojęzycznej przestał mi się podobać.
Bardzo mnie odrażają spolszczenia słów (dizajn, randomowy) i myślę, że pewnie na przełomie XX/XXI wieku było duże parcie na “zachodnie” (czyt. anglojęzyczne) nazwy. Polszczyzna jest piękna, więc używajmy jej. Dlatego też postanowiłem użyć nazwy polskiej i do stworzenia Czarnej Siekiery zainspirował mnie Whatsapp’owy czat ze znajomymi. W pewnym momencie śmieszkowaliśmy sobie z picia siekiery z rana w biurze i jakoś tak to poszło. Okazało się, że nazwa bardzo ludziom się podoba i identyfikacja wizualna zrobiona przez moją graficzkę również.
Od czego zacząłeś pracę nad Czarną Siekierą?
Haha, ciekawe pytanie! Wszedłem w biznes kawowy nie z zamiłowania dla kawy (tzn. nie wyłącznie), ale bardziej z zamiłowania do rozwiązywania problemów (tak widzę swoją pracę etatową jako programista). Nawet przed założeniem pierwszego landing page’a dla Siekiery wiedziałem, że chcę ludziom dobierać kawę na podstawie testu preferencji kawowych, jednak nie miałem bladego pojęcia, o co w nim pytać.
Zacząłem dużo czytać o kawie i jeździć na szkolenia, ale też znacznie więcej jej parzyć i pić. Z czasem udało mi się opracować odpowiedni schemat pytań, który się bardzo dobrze sprawdza. Oczywiście z czasem nadeszła nieprzerwana fala innych problemów, ale to pamiętam jako początek.
Swój sklep postawiłeś na Woocommerce. Dlaczego wybrałeś tę platformę?
Jestem programistą, ale już nie takim młodym i szalonym, żeby myśleć o pisaniu sklepu samemu. Od początku pracy programisty siedziałem w temacie e-commerce, więc już na starcie znałem większość popularnych platform do prowadzenia sklepu. Oczywiście trochę jeszcze o tym poczytałem, ale Woocommerce wydawał się najbardziej przyjazny w obsłudze.
Na początku chciałem wyeliminować wszelkie niepotrzebne zgrzyty (np. konfiguracja sklepu czy cache’owania itp.), a kiedyś pisałem kod pod Magento oraz Prestashop i nie wspominam tego najlepiej. WordPress’owi, na którym bazuje Woocommerce, bardzo daleko do “dobrego” (wedle mojej subiektywnej opinii) kodu, ale jedno było ważne: już go znałem, pisałem pod niego wtyczki i wiedziałem, że szybko będę mógł dodać nową funkcjonalność. Na samym początku działalności czas jest na wagę złota, a musiałem przede wszystkim zweryfikować pomysł (czyli wystartować ze sprzedażą).
Nadal twierdzę, że wybór Woo był dobrą decyzją. Jako programista muszę totalnie podważyć to jak zaprojektowali bazę danych (a w zasadzie, że tego nie zrobili) i wszystkie dane zamówień wciskają jako custom data (dla każdego zamówienia przybywa kilkadziesiąt nowych rzędów w tabeli, zamiast np. jednego), a każda wartość (niezależnie czy to data, czy numeryczny identyfikator) zapisuje się jako tekst. To będzie problemem przy odpowiednio dużym ruchu, ale to problem na później i poniekąd to będzie dobry problem.
Ile kosztowało Cię postawienie sklepu na Woocommerce? Ile kosztuje Cię utrzymanie go miesiąc do miesiąca?
Wtyczka Woocommerce subscriptions – $200 rocznie. Reszta wtyczek (płatności, faktury, zarządzanie stroną itp) – pewnie koło 1000 zł. Prosty szablon graficzny – $30. Hosting (korzystam z AWS gdzie mamy EC2, RDS, Memcached itp.) – $30-40 miesięcznie.
Mój wkład czasowy: ciężko dokładnie powiedzieć, ale kilkadziesiąt godzin jako minimum. Powyżej podałem twarde liczby, które zeszły mi z konta, ale i tak najwięcej wnoszę wkładu czasowego. Jako programista wszystko od strony technicznej jestem w stanie zrobić sam, więc nie wydaję na to kasy, ale to nie znaczy, że jest to darmowe. Gdybym miał to robić dla kogoś innego, albo gdybym miał kogoś do tego zatrudnić, to liczyłbym od 10 tysięcy pln wzwyż.
Zakładając, że dobry programista bierze 300-500 zł za godzinę pracy jako konsultant, to takie 1000 zł na wtyczki wygląda śmiesznie.
Postawienie samego sklepu na Woocommerce nie jest specjalnie trudne i nawet da się to zrobić bez programisty. Parę darmowych wtyczek się znajdzie i zainstaluje, wszystko gra. Problemy się pojawiają, gdy te wtyczki ze sobą nie współgrają, lub gdy chcemy coś bardziej skomplikowanego. Woocommerce sam w sobie jest darmowy, jednak te ciekawsze wtyczki do niego już nie są.
Możesz podać jakiś przykład?
Dajmy na to wtyczkę do płatności PayU za 149zł lub Woocommerce Subscriptions za $200. Gdybym miał napisać je sam, to czas pracy byłby kilkukrotnie wyższy, niż te pieniądze. Konfigurowanie wszystkiego, dodawanie produktów do sklepu, monitorowanie błędów itd. itp. – na to poświęcam dużo czasu z dnia na dzień i jest to jeden z największych moich kosztów.
Oczywiście powyższe głównie skupia się na samym postawieniu sklepu, bo dochodzą do tego jeszcze kwestie administracyjne (np. wybranie bramki płatniczej, podpisanie umów, negocjacja stawek, księgowość). Tutaj główną walutą jest czas, a nie pieniądz. Po weryfikacji pomysłu na biznes zaczynają się kolejne wydatki, np. zaprojektowanie strony internetowej.
Głównym problemem jest brak czasu, a nawet jak chcę coś komuś zlecić, to znalezienie kogoś ogarniętego to nie lada wyzwanie.
Jakbyśmy mieli stworzyć listę kosztów związanych z postawieniem własnego sklepu, to co wpisałbyś na tej liście?
Już trochę o tym opowiadałem, ale tylko dodam jedną rzecz: największym kosztem w tym wszystkim jest czas, a nie złotówki. Wiem, że to pewnie Twoich czytelników aż tak nie ciekawi jak liczby typu 5000 zł tu i 2500 zł tam, ale taka jest prawda (w moim postrzeganiu).
Jeżeli miałbym na szybko stworzyć taką listę, to wyglądałaby tak:
- Wybór nazwy; zakup domeny; wybór: platformy, hostingu, instalacja – kilkanaście godzin
- Wtyczka Woocommerce subscriptions – $200 rocznie.
- Reszta wtyczek (płatności, faktury, zarządzanie stroną itp) – pewnie koło 1000 zł.
- Wybór szablonu graficznego – kilka godzin.
- Prosty szablon graficzny – $30.
- Konfiguracja wszystkich wtyczek, podpięcie pod szablon, lekka modyfikacja, dodanie produktów i skonfigurowanie Woocommerce – kilkanaście/kilkadziesiąt godzin
- Drukarka termiczna: 1200 zł.
- Profesjonalna drukarka do etykiet (mówię o tych kolorowych naklejkach na naszych opakowaniach z kawą): 3800 zł.
- Komputer, monitor i inne drobne elektroniki (tutaj wykorzystałem trochę swojego sprzętu, ale to też koszt, tylko przeniesiony w czasie): 3000zł
- Projekt graficzny (miałem zaprojektowane etykiety, logo i w prawdzie wszystko oprócz strony): 7000 zł.
Powyższe wydatki były niezbędne żeby ruszyć, a z czasem przyszły nowe:
- Młynek do kawy (mój domowy już nie dawał rady): 2500zł (używany, nówka kosztuje ok. 12000 zł).
- Sesje zdjęciowe: 1800 zł.
- Projekt graficzny strony WWW: jeszcze nie wiem, ale sam szablon będzie swoje kosztował, potem będę musiał go wdrożyć.
- Reklamy Facebook Ads (tutaj kosztem się nie będę dzielił, ale $$ lecą).
- Czytanie o marketingu/biznesie itp: minimum kilkanaście godzin miesięcznie.
Który koszt zaskoczył Cię? O którym zapomina większość początkujących właścicieli sklepów internetowych?
Hmm… chyba najbardziej mnie zaskoczył koszt pudełek fasonowych z nadrukiem. Na początku bardzo się skupiałem na wyglądzie samych opakowań z kawą, a już nieco mniej na pudełku, w którym je wyślemy. Chciałem nawet mieć je zaprojektowane specjalnie dla Siekiery, jednak koszt takich pudełek to już około 1.70-2 zł za sztukę. Przy produkcie, gdzie mam marżę kilkunastu złotych na paczce, to każdy taki wydatek się liczy.
Oprócz pudełka jest też koszt opakowania kawy (tzw. doypack), wydruk etykiety, papier ozdobny, wydruk listu z podziękowaniem, słodycze (dorzucamy do każdego zamówienia). Więc mocno to kontroluję, żeby nagle każda paczka nie kosztowała mnie 5 zł bez kawy i wysyłki. Zdecydowaliśmy się na zwykłe pudełka fasonowe (koszt sztuki około 80 gr) i stemplujemy je pieczątką.
Porozmawiajmy jeszcze o kosztach wysyłki – jakimi doświadczeniami mógłbyś podzielić się w tej kwestii? Wysyłka to problematyczny aspekt właściciela sklepu internetowego?
Mój brat, który pracuje dla mnie i zajmuje się wysyłką, znalazł idealnie dopasowane pudełka, żebyśmy nie musieli używać wypełniacza (staramy się być eko). Dzięki temu paczki, które wcześniej wysyłaliśmy InPostem były gabarytu B, a teraz wszystkie są gabarytu A, czyli płacę kilkadziesiąt groszy mniej za przesyłkę (która jest darmowa).
Wszystko wysyłamy przez InPost za pomocą Furgonetki, z tej współpracy jestem bardzo zadowolony. Na początku planowałem korzystać z InPostu bezpośrednio, ale chcieli i umowę na 24 miesiące i mieli wyższe stawki niż Furgonetka i musiałem im płacić kilkaset złotych miesięcznie nawet gdybym nie miał sprzedaży. Jak dla mnie jest to wielkim nieporozumieniem, że pośrednik daje nam dużo lepsze warunki niż bezpośrednie dojście i mam nadzieje, że ktoś z InPostu to przeczyta i się ogarną.
Na początkowym etapie pracy nad Czarną Siekierą popełniłeś jakieś błędy? Opowiedz o nich.
Powiedziałbym, że największym błędem było ruszenie z pomysłem za późno i odkładanie go. Plan na Siekierę miałem od 08.2020, a pierwsza sprzedaż dopiero w 01.2021. Dopiero jakoś od 11.2020 zacząłem konkretniej działać i tego żałuje, ale też nie ma tragedii. Warto też się uczyć na błędach, a teraz znacznie bardziej doceniam czas (szczególnie jak jest konkurencja na rynku, a jutro może pojawić się nowa).
Co dzisiaj zrobiłbyś inaczej?
Poza powyższym, czyli ruszeniem nieco wcześniej jest jedna rzecz, którą bym zmienił. Na początku za wszelką cenę chciałem zdobyć klientów, więc byłem w stosunku do nich bardzo uległy. Potem się dowiedziałem, że to dość typowy błąd na początku prowadzenia biznesu. Klientów i ich potrzeby trzeba jak najbardziej szanować, ale musimy też szanować siebie, swój czas i swoją markę.
Ogółem start Czarnej Siekiery i ile udało mi się zrobić w trzy miesiące od startu uznaję za ogromny sukces. To zawdzięczam doradztwie wielu osób (znajomych, rodziny, Karola Zielinskiego, który jest moim wspólnikiem), ale też dobrej współpracy z Kawaną (oni mnie szkolili z kawy), znalezieniu super graficzki (to jej zawdzięczam to genialne logo). Wiele zawdzięczam też swojemu bratu, Pawłowi, który ze mną pracuje i potrafi samodzielnie zorganizować sobie pracę, co pozwala mi się skupić na czymś innym.