Tym razem na nasze pytania z cyklu „Polska metka” odpowiedziała Karolina Kasza, współwłaścicielka sklepu Le Szapo. Wraz z Borisem Gallem od lat prowadzi sklep stacjonarny, jak i online z kapeluszami dopasowanymi do charakteru klienta.
W cyklu „Polska metka” pokazujemy historie sklepów internetowych, by zainspirować Was do działania. Zobaczcie, jak wyglądały historie marek: Heykapak, Radostki, Coffee & Sons oraz DzikiLas.
Jak wyglądała praca nad pierwszym produktem Waszej marki?
Produktami naszej marki Le Szapo są nakrycia głowy. Głównie kapelusze. Pomysł na otwarcie sklepu pojawił się na początku 2018 roku, kiedy to Boris Gall przyjechał w kapeluszu z Francji do Krakowa. Ludzie zaczepiali go na ulicy i pytali, gdzie kupił ten kapelusz. On sam – miłośnik kapeluszy miał problem ze znalezieniem fajnego kapelusza w Krakowie więc postanowiliśmy wspólnie otworzyć biznes, a że kapelusze są nam bliskie to połączyliśmy zainteresowanie z pomysłem zarabiania na życie.
Kilka miesięcy pracowaliśmy nad sklepem internetowym oraz sklepem stacjonarnym, aż jesienią 2018 roku udało się uruchomić Le Szapo. Kochamy naszą pracę i uwielbiamy doradzać Klientom różne nakrycia głowy. Zwracamy uwagę na wzrost, kolor włosów, oczu, styl. To bardzo cieszy, kiedy Klienci zaczynają z nami swoją przygodę z kapeluszami, kaszkietami czy beretami. A najbardziej satysfakcjonuje nas to, że wracają po kolejne.
Po jakim czasie został sprzedany klientowi?
Pierwszy kapelusz został sprzedany już pierwszego dnia w sklepie stacjonarnym, natomiast w sklepie online nie było tak kolorowo. Minęło kilka miesięcy zanim sprzedał się pierwszy produkt online.
Kiedy ustaliliście strategię rozwoju firmy, plan sprzedaży, budżet na pierwszy rok działalności?
Strategię rozwoju firmy ustaliliśmy w trakcie tworzenia biznes planu, zanim jeszcze uruchomiliśmy sklep.
Na podstawie jakich kryteriów wybraliście platformę sklepową?
Wybraliśmy platformę Shoper, ze względów finansowych. Niezbyt droga platforma i łatwa w obsłudze.
Dlaczego postanowiliście odrzucić inne platformy?
Obecnie pracujemy nad nowym projektem i stawiamy go na Wordpresie. Jak już wszystko będzie działać to wtedy dopiero będziemy mogli porównać i wybrać najbardziej odpowiednią platformę sprzedażową.
Ile czasu zajęły Wam formalności i postawienie pierwszej wersji sklepu internetowego?
Około 3 miesięcy zajęło nam postawienie sklepu w sieci. A kolejne lata ciężkiej pracy w sklepie online sprawiły, że sklep zaczął przynosić efekty. Aby tak się stało trzeba inwestować w niego dużo pieniędzy. Niestety nie każdy może sobie na to pozwolić.
Kiedy przyszedł moment, w którym poczuliście, że biznes idzie dobrze?
Myślę, że potrzebujemy jeszcze dwóch lat. Epidemia nam przeszkadza i utrudnia dotarcie do Klienta, ale nie poddajemy się i idziemy do przodu! Szukamy ciągle nowych pomysłów i rozwiązań.
Co z perspektywy czasu uważasz za błąd? Co mogliście zrobić lepiej, inaczej?
Prowadzenie sklepu stacjonarnego i sklepu internetowego to dwie odrębne rzeczy. Sklep internetowy potraktowaliśmy na początku jako naszą wizytówkę online, a nie jako miejsce, gdzie można kupić kapelusz – to był błąd. W końcu na błędach się uczymy. Powinniśmy zatrudnić osoby do rozkręcenia sklepu internetowego, ale tego nie zrobiliśmy, bo brakowało już budżetu.
Sklep zaczął przynosić efekty dopiero po dwóch latach istnienia w sieci. Dlaczego akurat wtedy? W marcu 2020 roku dotarła do Polski epidemia i przymusowa kwarantanna w domach zmusiła nas do zamknięcia sklepu stacjonarnego i skupienia się na pracy zdalnej. Przenieśliśmy biznes do sieci.
Co chciałabyś doradzić początkującym?
Jeżeli chcecie rozkręcić sklep internetowy musicie się temu poświęcić w 100% i to samo dotyczy sklepu stacjonarnego. Nie wyobrażam sobie pracować gdzieś indziej na pół etatu czy etat i dodatkowo tworzyć swoją markę. Albo wkładasz całe swoje serce w swój biznes, albo odpuszczasz.
Jeśli chciałbyś opowiedzieć historię powstania Twojego sklepu – odezwij się na adam@mamsklep.pl.